Zauważmy, że tutaj Paweł mówi: „Żony, bądźcie uległe mężom” [Ef. 5,22], a w Ef. 5,33
„A zatem niechaj i każdy z was miłuje żonę swoją, jak siebie samego, a żona niechaj poważa męża swego”. Interesujące jest to, że nie ma tu mowy o tym, że żona ma kochać swojego męża. Mowa jest o tym, żeby była uległa i szanowała go. Interesujące jest też to, że nie ma tu mowy o tym, że mąż ma być uległy ani o tym, że ma szanować swoją żonę, ale że ma kochać swoją żonę. Nie oznacza to, że mąż nie musi szanować swojej żony ani że żona nie ma kochać swojego męża. Ale te ominięcia mówią nam o czymś bardzo interesującym:
Ja nie potrzebuję, aby moja żona dzwoniła do mnie trzy razy dziennie mówiąc: „Kocham cię kochanie”. Po prostu tego nie potrzebuję. Naprawdę.
Czego potrzebuję? Potrzebuję, żeby moja żona mnie szanowała. Tego potrzebuję. Jako mężczyzna jestem inny niż kobieta. Potrzebuję, żeby moja żona mnie szanowała.
Czasami budzę się rano i czuję się jakby każdy w moim sąsiedztwie dawał mi kciuka w dół. Paul Washer powinien umrzeć, Paul jest fałszywym nauczycielem. Dostaję tyle negatywnych opinii, ile tylko możecie sobie wyobrazić. To tak naprawdę nie rusza mnie. To co mnie nurtuje to chwile, kiedy czuję, że ona mnie nie szanuje. To mnie zabija. To zabiera ode mnie całą energię. Chcesz, aby twój mężczyzna był silny – szanuj go.